EDIT: Wypuszczą nas dzisiaj. Wiktor płacze ze szczęścia.
1. Wiktor bardzo, najbardziej na świecie pragnie wrócić do domu - chociaż na 1 dzień, 1 noc. Snuje jedzeniowe :-) plany - jak jutro wrócimy to zrobisz twoją pizzę, a w piątek zamówimy coś z Sphinx'a. Dopiero jutro okaże się czy będzie to możliwe.
Dziś dostanie chemię - zobaczymy jak będzie się po niej czuć.
Jest dziś blady, miał pobraną krew na morfologię, może hemoglobina spadła i konieczne będzie przetoczenie (obiecuję sobie, że jak będzie to kiedyś możliwe przejdę się do punktu krwiodastwa i tam niech lekarz zdecyduje czy mogę czy nie oddać krew, czuję dług wdzięczności dla osób, które swoją krew oddają). Mimo to czuje się dobrze.
Rozmawia z kolegą: nie jest tutaj tak źle, najgorszy problem to jedzenie bo, nie wiem czy wiesz, ale ja tutaj strasznie dużo jem oraz : w sobotę dostanę chemię, ale ona mi pomaga więc musze ją dostawać nawet jeśli się będę źle czuć
Nasza pani doktor powiedziała, że dzięki temu ze jest wciąż taki odizolowany nie złapał żadnych infekcji, a w domu jest większa szansa że złapie od nas jakąś bakterię czy wirusa. Jego system odpornościowy nie działa przecież prawidłowo.
Dlatego mam wątpliwości czy pozwolą nam wrócić do domu, ale jemu tego nie mówię, bo wtedy się podłamuje, płacze.
Kocham go bardzo, jest wspaniały.
2. Leczenie białaczki podlega schematowi - nazywa się to Protokół.
Wiktor teraz jest w pierwszym etapie - Indukcji - trwa on 33 dni. My jesteśmy teraz w dniu 26. Przez ten czas otrzymuje doustnie sterydy w tabletkach oraz leki cytotoksyczne (czyli chemię) w środę oraz sobotę - są to 2 różne preparaty. Przed sobotnią chemią musi mieć oczyszczone jelita bo Vincristina może powodować porażenie jelit, a to by się wiązało z koniecznością interwencji chirurga.
W 1., 15. i 33. dniu odbywa się biopsja szpiku z kości biodrowej + punkcja lędźwiowa z podaniem leku do kręgosłupa. W Bydgoszczy na szczęście jest to w znieczuleniu ogólnym, ale okazuje się, że są ośrodki w kraju, w których robią to "na żywca". Czytam, że krzyk dziecka słychać wtedy w całym szpitalu. Nie wyobrażam sobie tego.
To wspaniała wiadomość. W domu wśród najkochańszych wszystko wygląda jakoś lepiej i dodaje skrzydeł. Ściskamy Was mocno i pięknie spędzajcie czas
OdpowiedzUsuńDokładnie! Niech nabierze (psychicznych) sił, a my razem z nim. Dziękujemy!
OdpowiedzUsuń