Były chwile niepewności bo lekarka, która dziś miała dyżur miała wątpliwości czy przy tak niskim poziomie leukocytów puścić Wiktora do domu. Na nasze szczęście mieszkamy w Bydgoszczy (od początku leczenia nie spotkałam nikogo kto też by tu mieszkał. Pozostałe dzieci są albo z okolic Bydgoszczy albo nawet 2 godziny drogi samochodem od niej) i do szpitala mamy 15 minut samochodem więc nas puściła 😀 Jupi!
Gdyby coś się zaczęło dziać np. stan podgorączkowy czy ból brzucha mamy zaraz wracać, ale ja czuję że będzie dobrze i wrócimy tak jak jest to zaplanowane, w poniedziałek.
Po południu pojechałam.... taram.... na basen 😊 Ale radość ! Na basenie pusto, ze mną 4 osoby, cały tor miałam dla siebie. Teraz w planach mam powrót do nauki jazdy konnej :-) Już się cieszę na samą myśl😀
Wiktor czuje się dobrze. Jest rozsądny. Wie, że mimo nudności musi jeść "małe porcje, ale częściej" bo jak przestanie jeść nie puszczą nas do domu. Dziewczynka, obok której "mieszkaliśmy" dwa tygodnie temu przestała jeść i całe 2 tygodnie przerwy od chemii spędziła w szpitalu :-(
Stan Kacpra poprawił się, jego organizm zawalczył, ale nadal jest poważny. Najważniejsze jednak, że jest lepiej!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz