Bladość skóry (pewnie kłopoty z żelazem, anemia, Wiktor nie je najlepiej)
Siniaki (zmienił drużynę na lepszą - pewnie tam więcej biegają, upadają, kopią się...)
Dwa razy epizod wymiotow podczas kolacji (treningi są intensywne, 1h15 biegania a ja mu daję kolację zaraz po (!))
Zakrwawiona prawa dziurka od nosa (pewnie od dłubania)
No i jakieś kropki na nogach
Poza tym Wiktor czuł się dobrze, nic go nie bolało, na nic się nie skarżył, chodził na treningi i do szkoły.
W listopadzie miał robioną morfologię. Była prawidłowa.
W grudniu widział go lekarz medycyny sportowej. Dopuszczony do trenowania.
W ferie brak objawów, chodzi na treningi, przeprowadzamy się do nowego mieszkania, on pomaga nam nosić co lżejsze rzeczy, przyjmuje kolegow w swoim nowym pokoju, wszystko jest w porządku.
I nagle powoli tlący się ląt prowadzący do wybuchu.
Dzięki Bogu że mieliśmy wizytę u alergologa. Między słowami lekarzy czytam że był na granicy zagrożenia życia.
Mówiłam że trzeba iść na badanie krwi, ale nigdy nie przeszłaby mi przez głowę myśl że to coś TAK poważnego.
Poczytajcie w necie o innych objawach tej choroby. I bądźcie czujni w stosunku do swojego dziecka. Tu liczy się błyskawiczna diagnoza i natychmiastowe podjęcie leczenia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz