Długi weekend spędziliśmy nad morzem, jak co roku;-)
Taki żarcik.
Akurat wypadł nam w tym czasie szpital i chemia. Powinniśmy wyjść jutro, ale po południu lekarz powiedział, że znowu metotreksat spada za wolno, więc nie wiadomo. Dla Wiktora to bardzo ważne żeby jutro wyjść bo we wtorek jego klasa jedzie na wycieczkę niedaleko Bydgoszczy i planuję go tam zabrać. On się bardzo cieszy na spotkanie z klasą, wszystkim zmianom pielęgniarek o tym opowiadał :-)
Kacper jest po przeszczepie na 9-ym piętrze i wiem, że nie czuje się dobrze i że przeszczep nie zakończył leczenia.
Do wczoraj byliśmy w pokoju z Krzysiem (nowotwór kości), wyszedł do domu (2h jazdy z Bydgoszczy) dosłownie na chwilę, w poniedziałek musi być w Warszawie u chirurgów, a w poniedziałek z powrotem w Bydgoszczy na kolejnej chemii. Na nodze ma pooperacyjną ranę, która nie chce się goić. Jest bardzo sympatycznym chłopcem i tyle musi znieść, ogromnie dużo - zabiegów, chemii, rehabilitacji, bólu i cierpienia. Jest kolejnym dzieckiem, o którym myślę i któremu kibicuję w walce o zdrowie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz